W poszukiwaniu pewnych materiałów odkurzyłam ostatnio moją starą skrzynkę mailową na yahoo. Wśród półtora tysiąca zachowanych wiadomości znalazły się takie, które obudziły wspomnienia. Dobre i złe.
Wiele zmieniło się w ciągu ostatnich pięciu lat, bardzo wiele. W pierwszej chwili chciałam napisać, że wszystko. Całe szczęście nie wszystko i nie wszyscy. Całe szczęście są ludzie, którzy byli, nadal są i mam nadzieję, że zawsze będą. Z drugiej strony przyznaję, że treść niektórych maili wydała mi się tak nieprawdopodobna, że gdybym nie miała jej przed oczami, to bym nie uwierzyła. Chwilami zastanawiałam się, skąd znajdowałam w sobie tylko pokładów cierpliwości i siły do wybaczania.
Dziś nie mam takich problemów. Dziś moje życie jest towarzysko ustabilizowane. Przyjaciół mam zaledwie garstkę. Grono znajomych znacznie liczniejsze i bardzo różnorodne. Z wszystkimi mam dobre kontakty - bez pretensji, bez awantur, bez łez i bez zgrzytania zębami.
Ta zmiana to w głównej mierze zasługa Ogra. On po prostu emanuje aurą spokoju. Każdego dnia uczę się od niego tej wewnętrznej równowagi i zdrowego podejścia do relacji międzyludzkich. I wiecie co? Może tak nie jest prościej - zwłaszcza dla kogoś takiego jak ja, kto nie potrafi się nie przejmować - ale w ostatecznym rozrachunku na pewno jest lepiej.
Wiele zmieniło się w ciągu ostatnich pięciu lat, bardzo wiele. W pierwszej chwili chciałam napisać, że wszystko. Całe szczęście nie wszystko i nie wszyscy. Całe szczęście są ludzie, którzy byli, nadal są i mam nadzieję, że zawsze będą. Z drugiej strony przyznaję, że treść niektórych maili wydała mi się tak nieprawdopodobna, że gdybym nie miała jej przed oczami, to bym nie uwierzyła. Chwilami zastanawiałam się, skąd znajdowałam w sobie tylko pokładów cierpliwości i siły do wybaczania.
Dziś nie mam takich problemów. Dziś moje życie jest towarzysko ustabilizowane. Przyjaciół mam zaledwie garstkę. Grono znajomych znacznie liczniejsze i bardzo różnorodne. Z wszystkimi mam dobre kontakty - bez pretensji, bez awantur, bez łez i bez zgrzytania zębami.
Ta zmiana to w głównej mierze zasługa Ogra. On po prostu emanuje aurą spokoju. Każdego dnia uczę się od niego tej wewnętrznej równowagi i zdrowego podejścia do relacji międzyludzkich. I wiecie co? Może tak nie jest prościej - zwłaszcza dla kogoś takiego jak ja, kto nie potrafi się nie przejmować - ale w ostatecznym rozrachunku na pewno jest lepiej.
3 komentarze:
I że niby ten mutantur z nagłówka to ja, tak? ;P
Kolega proszony o nieodwracanie ogona kotem, dyć tam nic o ograch nie ma :} Prędzej o żółwiach, bo jak wiadomo żółwie to mutanty: nic, co ma w nazwie "ż", "ó" i "ł" nie może być normalne. Co do skrzynki - półtora tysiąca, nieźle... ja ostatnio w swojej zrobiłem ordnung jak w niemieckich koszarach. Ale już w sumie pare skrzynek straciłem razem z padami niezapomnianych kki.net.pl, o.k.pl itp... :)
Posiadanie garstki przyjaciół to luksus. Zazwyczaj miewa się jednego, a nierzadko w ogóle się nie ma. Kiedy ktoś trąbi, że przyjaciół ma na pęczki to najprawdopodobniej tylko ta osoba tak uważa, a ci "przyjaciele" mają zgoła inne zdanie.
Regularnie co kilka lat robię remanent swoich znajomych i zdarza się, że zamykam znajomości bezpowrotnie. To bardzo zdrowe i polecam każdemu. Właśnie gwoli nieprawdopodobnym e-maili.
Prześlij komentarz