środa, 17 czerwca 2009

Kalejdoskop wrażeń.

Nie lubię sezonu urlopowego. Sama w tym czasie nigdy nie dostaję wolnego, za to pracy jest po kokardę. Tylko w maju wylatałam prawie 50 000 km. Zaczęły się czartery i latanie do wakacyjnych kurortów takich jak Rodos, Hurgada czy Heraklion. Zamarzyło mi się wyjechać do ciepłych krajów i wyleżeć na plaży. Nic jednak nie zapowiada bym w najbliższym czasie mogła zrealizować te marzenia.
W ciągu ostatniego miesiąca dwa razy zaczynałam dietę - za każdym razem z takim samym, niezbyt zadowalającym skutkiem. Wskazówka wagi przesunęła się co prawda nieco w dół, ale to nie jest to, na co liczyłam. Czasami sama nie wiem, jak ze sobą rozmawiać...
Spokojnie przygotowujemy się do ślubu. Przyznaję, że był czas, kiedy żałowałam, że wybraliśmy tak odległy termin, ale dziś myślę, że podjęliśmy słuszną decyzję. Spokojnie, po kolei wszystko sobie załatwiamy - bez szarpania i nerwów. Do początku października idealnie się z wszystkim wyrobimy.
Tymczasem na weekend wybieramy się ze znajomymi do Wrocławia i choć byłam tam przecież wiele razy to nie mogę się doczekać :)
ślub, wesele