czwartek, 23 kwietnia 2009

Horoskop letni.

Ostatnio nie zdarzają mi się normalne loty. Czy też raczej powinnam napisać - normalni pasażerowie. Nie wiem czy tacy zwyczajni ludzie już nie latają czy to po prostu przed moimi lotami robione są specjalne castingi. W każdym bądź razie w pracy absolutnie się nie nudzę.
W zeszłą środę byłam na szkoleniu na samoloty, które przychodzą do nas z Centralwings. Będziemy wykonywać na nich czartery. Na sezon letni zaplanowano ponad 4000 takich lotów. Ciekawe czy fundusz inwalidzki też przewidzieli. Już teraz sporo latam. Boję się tego, co będzie w sezonie, zwłaszcza, że na początek lipca przypada organizowanie większości spraw ślubnych.
Choć z drugiej strony - od przybytku głowa nie boli. Zawsze lepiej mieć więcej pracy niż nie mieć jej wcale :)

czwartek, 16 kwietnia 2009

Tempora mutantur, nos et mutamur in illis.

W poszukiwaniu pewnych materiałów odkurzyłam ostatnio moją starą skrzynkę mailową na yahoo. Wśród półtora tysiąca zachowanych wiadomości znalazły się takie, które obudziły wspomnienia. Dobre i złe.
Wiele zmieniło się w ciągu ostatnich pięciu lat, bardzo wiele. W pierwszej chwili chciałam napisać, że wszystko. Całe szczęście nie wszystko i nie wszyscy. Całe szczęście są ludzie, którzy byli, nadal są i mam nadzieję, że zawsze będą. Z drugiej strony przyznaję, że treść niektórych maili wydała mi się tak nieprawdopodobna, że gdybym nie miała jej przed oczami, to bym nie uwierzyła. Chwilami zastanawiałam się, skąd znajdowałam w sobie tylko pokładów cierpliwości i siły do wybaczania.
Dziś nie mam takich problemów. Dziś moje życie jest towarzysko ustabilizowane. Przyjaciół mam zaledwie garstkę. Grono znajomych znacznie liczniejsze i bardzo różnorodne. Z wszystkimi mam dobre kontakty - bez pretensji, bez awantur, bez łez i bez zgrzytania zębami.
Ta zmiana to w głównej mierze zasługa Ogra. On po prostu emanuje aurą spokoju. Każdego dnia uczę się od niego tej wewnętrznej równowagi i zdrowego podejścia do relacji międzyludzkich. I wiecie co? Może tak nie jest prościej - zwłaszcza dla kogoś takiego jak ja, kto nie potrafi się nie przejmować - ale w ostatecznym rozrachunku na pewno jest lepiej.

piątek, 10 kwietnia 2009

6 miesięcy.

Tyle czasu zostało do naszego ślubu. I dużo i mało. Sporo rzeczy zdążyliśmy już załatwić - ale sporo jednak jeszcze przed nami. Myślę, że najwięcej problemów sprawią nam zaproszenia. Zdążyliśmy się za nimi rozejrzeć i cóż... prawie nic nam się nie podoba. Niedługo będę musiała zdecydować się na suknię... i chyba wiem, którą wybiorę :) Na chwilę obecną zajmuję się drobnostkami takimi jak tablice rejestracyjne, księgi życzeń czy winietki. Martwi mnie, że nie mamy jeszcze DJa na wesele. A zaczyna się krucho robić z czasem.
Ale tak ogólnie to nie mam wątpliwości, że to będzie świetne wesele, nieziemska zabawa i niezapomniany dzień. Ale to za pół roku.
A tymczasem życzę Wam - Wesołych Świąt Wielkanocnych!
ślub, wesele