piątek, 10 kwietnia 2009

6 miesięcy.

Tyle czasu zostało do naszego ślubu. I dużo i mało. Sporo rzeczy zdążyliśmy już załatwić - ale sporo jednak jeszcze przed nami. Myślę, że najwięcej problemów sprawią nam zaproszenia. Zdążyliśmy się za nimi rozejrzeć i cóż... prawie nic nam się nie podoba. Niedługo będę musiała zdecydować się na suknię... i chyba wiem, którą wybiorę :) Na chwilę obecną zajmuję się drobnostkami takimi jak tablice rejestracyjne, księgi życzeń czy winietki. Martwi mnie, że nie mamy jeszcze DJa na wesele. A zaczyna się krucho robić z czasem.
Ale tak ogólnie to nie mam wątpliwości, że to będzie świetne wesele, nieziemska zabawa i niezapomniany dzień. Ale to za pół roku.
A tymczasem życzę Wam - Wesołych Świąt Wielkanocnych!

4 komentarze:

Marta pisze...

Ja to bym chciała by moje potencjalne wesele było bardzo jak najmniejszym cyrkiem. Dlatego osób będzie mało, ozdób znikoma ilość i zamiast wodzireja śpiewającego "chwytamy się za rączki ojdana dana!" też jeden mały D.J i muzyka z lat 70' i 80'.

Kiane pisze...

Lepiej już po świętach zdecyduj się i zamów suknię bo później możesz nie zdążyć.Czas szycia sukienki to chyba ok 6 m-cy.

Marta pisze...

6 miesięcy? Ooo.. to Anka, moja siostra miała jakąś super krawcową. Jej uszyła w 9 tygodni :)

Anna pisze...

Nie jesteś pierwszą osobą, która mi to radzi Marysiu. Z drugiej strony panie w sklepach, w których mierzyłam sukienki deklarowały, że potrzebne są 4 m-ce. Przyznaję, że trochę woda z mózgu mi się zrobiła, ale faktycznie chyba lepiej wcześniej niż za późno :)

Jeśli zaś chodzi o sam ślub i wesele to mam wrażenie, że zawsze będą miały w sobie coś z przedstawienia. I właściwie nie mam nic przeciwko - dobrze się czuję na scenie i jestem pewna, że w naszym przypadku to show będzie przypominać bardziej teatr niż cyrk :)

ślub, wesele