sobota, 28 marca 2009

Mieszkańcy pobliskiego stawu.

Jakiś czas temu do pobliskiego stawu wróciły łabędzie. Jedna para i trzy single, z czego dwa mają jeszcze młodzieńcze upierzenie. Niestety nie są to te same łabędzie, które zamieszkiwały tu przed nadejściem zimy. Tamtych było więcej - siedem albo osiem i żyły ze sobą w zgodzie. Co prawda oswoiły się z ludźmi na tyle, że wychodziły z wody i dość odważnie potrafiły molestować o chrupka kukurydzianego lub suchy chleb. Obecna piątka to straszne dzikusy. Boją się ludzi i walczą między sobą.
Co gorsza pojawiły się też inne ptaki, które sklasyfikowałabym pomiędzy mewą a rybitwą (naprawdę nie wiem, co to jest). Skubane łapią chleb w locie. Łabędzie jakoś sobie z nimi radzą, ale kaczki wcale.

Free Image Hosting at www.ImageShack.us

Free Image Hosting at www.ImageShack.us

Przy okazji...
Rodzice bratowej kupili nam czekoladowe fondue (wraz z wkładem w postaci gorzkiej czekolady). I wiecie co myślę? Na bliskich nigdy nie można liczyć, że pomogą zrzucić zbędne kilogramy. Ale za to zawsze można liczyć na ich pełną akceptację. Niezależnie od tego, ile się waży...

2 komentarze:

Marta pisze...

Masz całkowitą rację :D :D :D
Piotrek co jakiś czas kupuje Tiramisu! a ja cierpię......

Gnoger pisze...

Mowy nie ma, najpier karmią pysznosciami a potem wytykają, że człowiek jest "przy kości"

ślub, wesele