wtorek, 3 marca 2009

O gotowaniu i innych talentach.

Mój narzeczony świetnie gotuje. Jego kuchnia ma wielu fanów zarówno wśród mojej rodziny jak i naszych wspólnych znajomych. Ja sama oczywiście również należę do grupy wielbiącej Jego potrawy. Od czasu do czasu zdarzy się Ogrzakowi jakaś kulinarna wpadka, ale generalnie to MNIAM!
Cały fenomen ogrzego gotowania polega na tym, że Ogrzak bierze z lodówki coś, miesza z czymś, doda przypraw i voila! Danie gotowe! I to tak pyszne, że palce lizać! Wczoraj wyczarował mi coś między farszem meksykańskim a spaghetti. Taka PASTA MEXICANA :)
Takie niezwykłe umiejętności nazywam małymi talentami. I ostatnio zauważyłam, że sporo osób z mojego otoczenia je posiada.
Ewa (koleżanka z pracy) na przykład ma niesamowitą zdolność dobierania biżuterii. I robi to bezbłędnie. Wystarczy, że spojrzy na wisiorek albo bransoletkę i już wie, do czego to można założyć.
Zu z kolei ma swój jedyny i niepowtarzalny styl ubierania się. Przyznaję, że podoba mi się on do tego stopnia, że sama chętnie bym się w nim zobaczyła. Niestety jest on równie niepodrabialny co orginalny :)
Marta zaś (oprócz prawdziwego talentu malarskiego przez duże T) ma zmysł co do wystroju wnętrz. Przekonałam się o tym kiedy z okazji ostatków (a tak naprawdę z okazji braku okazji;) odwiedziliśmy Pawłów i obejrzeliśmy ich mieszkanie po remoncie. Imprezy wielkiej nie było, ale był za to doskonały łosoś i świetny Riesling Kabinett, którego z powodu abstynencji Ogra i niemocy przerobowej Marty musieliśmy obalić z Pawłem sami ;) Ale wracając do tematu - za sprawą Marty, wściekle amarantowy przedpokój straszący gości od samego wejścia, zmienił się nie do poznania. Piękny turkus, na ścianach obrazy namalowane przez Martę, lampki przypominające skrzyżowanie kwiatów z ważką. A do tego oliwkowa zebra na ścianie salonu, delikatnie szare ściany i ciemnobrązowe meble. Być może z mojego opisu nie wynika nic szczególnego, ale naprawdę - kompozycja jest skrajnie estetyczna i niezwykle oryginalna. Nie ma szans by ktoś bez takiego małego talentu to wymyślił.
No i teraz tak sobie myślę, że trochę zazdroszczę tym utalentowanym i że może ja też mam takie coś tylko o tym nie wiem? Może warto poszukać?

3 komentarze:

male-zielone pisze...

Odnosnie gotowania czegoś z niczego to taki skill większości Ogrzopodobnych osobników (czytaj o tym samym imieniu). Może to taki pakiet instalowany przy wyborze imienia?:)

Anonimowy pisze...

Oczywiście że posiadasz. Każdy człowiek ma jakieś talenty, umie coś robić naprawdę dobrze.
Zaś co do ogrzych umiejętności gotowania, to mam mieszane uczucia. Z jednej strony to on mi pokazał jak się gotuje spagetti, z drugiej zaś gdy ostatnio jadłem przyrządzaną przez niego potrawę czosnek był niedosmażony :-P

Anonimowy pisze...

Hym... chyba coś źle poklikałem wieczorem, bo mi komentarz zniknął :> A pisałem o swoim braku talentów kulinarnych, poza ciekawymi efektami wynikającymi ze stosowania czasem zasady "Jeśli A i B smakuje osobno, to razem też będzie", co czasem przynosi skutki dobre (np. Najlepsza Musztarda Jaką W Życiu Jadłem), a czasem średnie (np. barszcz z czerwoną kapustą :}). Ale co do tych talentów... moja droga, to raczej nie jest coś co sobie możesz uświadamiań, to coś co jest dla Ciebie naturalne, za to innym wydaje się czymś niezwykłym. Zakładam że np. wspomniana Zu nie staje co rano przed lustrem mówiąc "Bosz, ale ja się zajebiście ubieram, mam do tego niewątpliwy talent!" :) Myślę więc, że jeśli kiedyś uznasz w ramach poszukiwań swoich talentów że to właśnie TO, to... to jednak nie to :)

ślub, wesele