Dość dawno temu - będąc jeszcze nastolatką - obiecałam sobie, że nie pójdę do ślubu z brzuchem. Przez wiele lat trwałam w tym przekonaniu i wydawało mi się, że nie ma siły, która zmusiłaby mnie do zmiany zdania. Otóż teraz już wiem, że jest. Nazywa się instynkt macierzyński.
W gwoli ścisłości i uspokojenia czytelników - nie spodziewam się dziecka. Przynajmniej na razie. Ale tak na wszelki wypadek zmierzyłam wczoraj dwie suknie ślubne, w których ewentualnie mogłabym pójść do ślubu będąc w stanie błogosławionym. Przyznaję, że konieczność czekania jeszcze pół roku zanim zaczniemy się starać o naszego malucha, zaczyna być dla mnie prawdziwym wyzwaniem.
Wszystko zaczęło się jakieś półtora roku temu. Pewnego jesiennego poranka obudziłam się, a ze mną mój instynkt macierzyński. Usiadł sobie na łóżku obok mnie i cicho zapytał czy nie sądzę, że miło byłoby już mieć dziecko.
Trudno nie powiązać tego wydarzenia z faktem, że w tym czasie zaczęłam być z moim obecnym narzeczonym. Myślę, że kiedy kobieta jest pewna uczuć swojego partnera i kiedy wie, że to jest ktoś, na kim może polegać, kto jej nie zawiedzie, komu może zaufać, wtedy zaczyna się w niej rodzić pragnienie posiadania dziecka.
Dziś instynkt już nie szepcze. Całkiem często i całkiem głośno odzywa się zwykle robiąc mi wyrzuty. Argumentów przeciw poczęciu teraz potomka jest całe mnóstwo. Zaczynając od tego, że nie wiem jak będę znosić ciążę (a może musiałabym całą przeleżeć?), przez czynniki szkodliwe dla dziecka (stres w dniu ślubu i hałas na weselu) aż po inne nieprzewidziane wydarzenia.
Póki co, rozsądek przeważa, ale czasami zastanawiam się, czy to tak dobrze, że cała jestem taka poukładana.
W gwoli ścisłości i uspokojenia czytelników - nie spodziewam się dziecka. Przynajmniej na razie. Ale tak na wszelki wypadek zmierzyłam wczoraj dwie suknie ślubne, w których ewentualnie mogłabym pójść do ślubu będąc w stanie błogosławionym. Przyznaję, że konieczność czekania jeszcze pół roku zanim zaczniemy się starać o naszego malucha, zaczyna być dla mnie prawdziwym wyzwaniem.
Wszystko zaczęło się jakieś półtora roku temu. Pewnego jesiennego poranka obudziłam się, a ze mną mój instynkt macierzyński. Usiadł sobie na łóżku obok mnie i cicho zapytał czy nie sądzę, że miło byłoby już mieć dziecko.
Trudno nie powiązać tego wydarzenia z faktem, że w tym czasie zaczęłam być z moim obecnym narzeczonym. Myślę, że kiedy kobieta jest pewna uczuć swojego partnera i kiedy wie, że to jest ktoś, na kim może polegać, kto jej nie zawiedzie, komu może zaufać, wtedy zaczyna się w niej rodzić pragnienie posiadania dziecka.
Dziś instynkt już nie szepcze. Całkiem często i całkiem głośno odzywa się zwykle robiąc mi wyrzuty. Argumentów przeciw poczęciu teraz potomka jest całe mnóstwo. Zaczynając od tego, że nie wiem jak będę znosić ciążę (a może musiałabym całą przeleżeć?), przez czynniki szkodliwe dla dziecka (stres w dniu ślubu i hałas na weselu) aż po inne nieprzewidziane wydarzenia.
Póki co, rozsądek przeważa, ale czasami zastanawiam się, czy to tak dobrze, że cała jestem taka poukładana.
7 komentarzy:
Jakby mi się przytrafiło wesele z brzuszkiem to tylko model Empire! :) A tak poza tym to przynajmniej wiadomo, że Panna Młoda i Pan Młody płodni i zdrowi i będą w stanie spłodzić więcej dzieci już "bez grzechu" :D
Mam nadzieję, że to będzie Ewunia :)
A może jednak...? ;P
Ja najbardziej to martwilabym sie ze utyje do rozmiarow slonia :/. Ale poza tym, to czemu nie. Byle nie slub koscielny :P
ha, będzie małe ogrzątko, ale fajnie :) spokojnie możecie zacząć się starać za trzy miesiące. w trzecim miesiącu nie będziesz jeszcze miała brzucha w razie czego. a na różyczkę jesteś zaszczepiona?
Na różyczkę chyba nie byłam szczepiona - będzie trzeba to nadrobić.
Jeśli zaś chodzi o tycie, to chyba nie ma wyjścia. Nawet szczupłe dziewczyny, kiedy są w ciąży wyglądają jak małe ciężarówki. Byle tak nie zostało później ;)
a to się szczep koniecznie teraz, bo potem przez 3 miechy nie wolno zachodzić w ciążę! a lepiej chyba się zaszczepić... ale w Twoim zawodzie chyba takie rzeczy sprawdzają jakoś rutynowo i szczepią??
A ten kto przechodził różyczkę w dzieciństwie? Zawsze myślałam, że to choroba jednorazowa. Przejdziesz i masz z głowy :)
Prześlij komentarz