czwartek, 19 marca 2009

NOVA ja ;)

Moja działalność avonowa kwitnie. Niby nic wielkiego, ale jestem zadowolona. Składam zamówienia, chodzę na szkolenia, coraz więcej wiem o kosmetykach i pielęgnacji skóry. Dostałam propozycję zostania Liderką, ale raczej się nie skuszę. Bycie konsultantką naprawdę mi się podoba i w zupełności mi wystarcza.
Doradzanie (a nie rzadko i odradzanie) w sprawie kosmetyków to mój żywioł. Dziewczyny mają swoje ulubione produkty, ale co jakiś czas próbują czegoś nowego. W końcu nic nie ryzykują. Mało osób wie (dlaczego konsultantki o tym nie mówią?), że w ciągu 3 miesięcy można zwrócić produkt bez podawania przyczyny. Spróbujcie to zrobić w Sephorze albo Douglasie ;)
Pamiętam czasy, kiedy kupowałam markowe kosmetyki takich producentów jak Shiseido, Guerlain, Dior czy Estee Lauder. Zawsze uważałam, że na tych rzeczach nie należy oszczędzać. W końcu to kwestia mojej urody, a co za tym idzie również samopoczucia. A to, że za wszystko, co dobre jakościowo - od szafek kuchennych przez jeansy aż po makaron - trzeba słono zapłacić, wie nawet dziecko w przedszkolu.
No więc niedawno przekonałam się, że właśnie nie zawsze tak jest. Przynajmniej w kwestii kosmetyków. Maseczka Diora kupiona w ramach poprawy humoru za "jedyne" 140zł okazała się być koszmarnym niewypałem. Oprócz złoszczenia się na totalny brak efektów doszły jeszcze wyrzuty sumienia spowodowane wysoką ceną. Śródziemnomorską nawilżającą maseczkę do twarzy z oliwką z avonowej serii Planet Spa dostałam w prezencie. Normalnie kosztuje 24zł czyli jest 6 razy tańsza od Diora. A buzia? Miękka, gładka, nawilżona. No dobrze - nigdy nie miałam specjalnych problemów z poziomem nawilżenia - może dla kogoś z bardzo suchą skórą być za słaba, ale jak dla mnie super. Podobnie rzecz się ma z kremami. W wolnocłowym na nowojorskim lotnisku Kennedy'ego kupiłam Idealist Estee Lauder. Rozczarowałam się okrutnie. Krem za 300zł powinien robić wszystko - wygładzać, nawilżać, wyrównywać koloryt - taki mały Photoshop w płynie. A tu nic. Zresztą dziewczyny z wizaż.pl potwierdzają moją opinię na temat tego produktu. A mój nowy krem (jego nazwa pozostanie tajemnicą ;)) - 3 razy tańszy - jest rewelacyjny. Nie, cudów nie czyni, ale widzę efekty, a jak na mój gust to już coś.
Jak na razie zarejestrowałam, że tylko w przypadku jednej kategorii kosmetyków cena zawsze odzwierciedla jakość. Perfumy. Za dobre perfumy trzeba zapłacić dużo. I choć bardzo lubię zapachy Avonu to nigdy ich nikomu nie polecę. Są zbyt nietrwałe. Po godzinie już ich praktycznie nie czuć, przez co ma się wrażenie brakującej nuty i zapach wydaje się płaski. Tak więc na pewno nie zamienimy naszych starych perfum i zapachów (Ogrzak Gucci, ja Lancome i Burberry) na inne. Ale abstrahując od perfum to jednak zostałam avonową oszołomką. I bardzo mi z tym dobrze :)

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

ZOMG, jedyne co zrozumiałem z calego tekstu to "Estee Lauder", ale to tylko dlatego że mam taki afterszejw :}

Anna pisze...

A starałam się nie używać żadnych trudnych zwrotów :P
Ale i tak jestem pod wrażeniem, że przeczytałeś całość ;)

Anonimowy pisze...

A wiesz, nowy skill - czytanie, to mnie jeszcze zapał debiutanta nie opuścił :]

Anonimowy pisze...

A ja kilka lat temu porównywałam kilka kosmetyków Avon z jego bratem ze Szwecji - Oriflame i Oriflame wypadał lepiej. Muszę zrobić test ponownie i już wiem kto mi z Avona pomoże :D

Anna pisze...

Mam w pracy koleżankę, która jest konsultantką Oriflame. Kiedyś zamawiałam u niej kosmetyki i jak teraz porównuję, to wydaje mi się, że jakość produktów Avonu i Oriflame jest podobna. No i każda firma ma swoje perełki :)
W kwestii kosmetyków (również nie-avonowych) zawsze służę pomocą :)

ślub, wesele