poniedziałek, 19 stycznia 2009

Blue Monday.

Podobno to właśnie dziś mamy najbardziej depresyjny dzień w roku. Ma o tym decydować szereg czynników takich jak krótki dzień, niskie nasłonecznienie, zimno, świadomość niedotrzymania postanowień noworocznych i kończące się terminy spłacania kart kredytowych.
Niby brzmi sensownie, ale na mnie jakoś nie działa :) Ale gdyby przypadkiem Was trafiło, to podsyłam przepis na udany rok 2009.

Wziąć dwanaście miesięcy,
obmyć je do czysta z goryczy, chciwości, złości i lęku .
Podzielić każdy miesiąc na 30 albo 31 części tak, żeby zapasu starczyło akuratnie na cały rok.
Każdy dzionek przyrządza się oddzielnie:
biorąc po jednej części pracy i dwie części wesołości i humoru.
Dodać należy do tego trzy kopiaste łyżki optymizmu,
łyżeczkę tolerancji, ziarno ironii i szczyptę taktu.
Następnie masę tę polewa się obficie miłością .
Gotowe danie ozdobić bukiecikami
drobnych uprzejmości.
Podawać je codziennie z pogodą ducha.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

...zeżygać się po zjedzeniu

Anna pisze...

Albo się zerzygać...
Ale to raczej w przypadku osoby, która skończyła podstawówkę i wie, że ten wyraz pisze się przez "rz" ;)

Anonimowy pisze...

Ładne. Szkoda, że nie trafiłem do Ciebie w poniedziałek, wtedy mogłoby mi się przydać, chociaż w zasadzie to nawet nie tyle mnie co komuś innemu. Więcej takich proszę :-)

Anonimowy pisze...

Jakkolwiek mocno w moim stylu by to nie było, to pierwszy wpis nie jest mojego autorstwa, na co mam świadków (zlewozmywak i te kubki co je w nim myłem o tej porze właśnie :P). A przepis ciekawy, ale ja nie umiem gotować :}

ślub, wesele