Ehh... uwielbiam ten intensywny tryb życia, kiedy ciągle coś się dzieje. To szanty, to sesja, to spacer Krakowskim Przedmieściem pod Zamek. A dzisiaj joga. A jutro dużo pracy, a pojutrze spotkanie fotografów i obiad u cioteczki. I znowu praca i Katowice.
No po prostu żyć, nie umierać!
Ale właściwie to nie o tym miałam pisać. Notka miała być jednej nowej i jednej starej, odgrzanej pasji. Czyli o rysowaniu i herbacie.
Tak - zaczęliśmy rysować. Ogrzak chciał się nauczyć tego od zawsze, a ja zostałam zachęcona wsparciem w postaci podręczników dla tych mniej utalentowanych. No i sobie rysujemy. Na razie wychodzi... różnie. Mąż stara się realistycznie. Ja sobie odpuściłam realizm. Moje postaci są stricte mangowe. Mam sporo problemów z proporcjami ciała. Twarze wychodzą mi całkiem niezłe, tylko nad włosami zawsze muszę dłużej posiedzieć. Generalnie marzy mi się rysować kiedyś tak jak VyrL. A wszystko po to by móc robić rysunki z sesji :)
Z herbatą trochę jak z tym rysowaniem. Ogrzak od zawsze uwielbiał herbatę. W domu mamy ich 1500 gatunków i odmian. Nawet ostatnio na Mikołaja kupiłam mu bardzo eleganckiego tea sticka z Duki. Rewelacja :) Ale wracając do tematu - ostatnio całkiem przypadkiem trafiliśmy na rozkwitające herbaty. No po prostu coś niesamowitego! Co prawda nie umiem powiedzieć jaka to była herbata, ale była pyszna. Zielona. Mi pachniała nagietkiem, Ogrzakowi rumiankiem. A jak wyglądała? No to popatrzcie sami.
No po prostu żyć, nie umierać!
Ale właściwie to nie o tym miałam pisać. Notka miała być jednej nowej i jednej starej, odgrzanej pasji. Czyli o rysowaniu i herbacie.
Tak - zaczęliśmy rysować. Ogrzak chciał się nauczyć tego od zawsze, a ja zostałam zachęcona wsparciem w postaci podręczników dla tych mniej utalentowanych. No i sobie rysujemy. Na razie wychodzi... różnie. Mąż stara się realistycznie. Ja sobie odpuściłam realizm. Moje postaci są stricte mangowe. Mam sporo problemów z proporcjami ciała. Twarze wychodzą mi całkiem niezłe, tylko nad włosami zawsze muszę dłużej posiedzieć. Generalnie marzy mi się rysować kiedyś tak jak VyrL. A wszystko po to by móc robić rysunki z sesji :)
Z herbatą trochę jak z tym rysowaniem. Ogrzak od zawsze uwielbiał herbatę. W domu mamy ich 1500 gatunków i odmian. Nawet ostatnio na Mikołaja kupiłam mu bardzo eleganckiego tea sticka z Duki. Rewelacja :) Ale wracając do tematu - ostatnio całkiem przypadkiem trafiliśmy na rozkwitające herbaty. No po prostu coś niesamowitego! Co prawda nie umiem powiedzieć jaka to była herbata, ale była pyszna. Zielona. Mi pachniała nagietkiem, Ogrzakowi rumiankiem. A jak wyglądała? No to popatrzcie sami.
4 komentarze:
A gdzie taką herbatę można znaleźć?
Jak to gdzie?! W dzbanku! ;)
My nabyliśmy drogą kupna na stronie:
http://www.24herbata.pl/
OMG... Ugotowaliście Cthulhu? :>
Prześlij komentarz