poniedziałek, 24 listopada 2008

Krok do przodu.

Zdaje się, że świat ślubny całkiem już stanął na głowie. Okazuje się bowiem, że obecnie śluby planuje się z dwuletnim wyprzedzeniem. Czyli na starcie byliśmy z Ogrzakiem jakby rok w plecy. Udało się nam jednak znaleźć miejsce na wesele i paradoksalnie nie termin był głównym problemem. Sprawdziliśmy jakieś 20-25 lokali i tylko w jednym miejscu pani była już całkowicie wyprzedana na rok 2009. Problemem była liczba gości, bo jak się dowiedzieliśmy, wesele na mniej niż 100 osób to impreza wręcz kameralna, a takich nie opłaca się przecież organizować.
Koniec końców znaleźliśmy naprawdę ładne miejsce, z którego oboje jesteśmy bardzo zadowoleni. Zarezerwowaliśmy termin i teraz możemy spokojnie zająć się przygotowaniami do Bożego Narodzenia :)

poniedziałek, 17 listopada 2008

Falkon 2008.

Już od paru ładnych lat różni znajomi gorąco polecali mi i zapraszali na Falkon. W tym roku postanowiłam, że nie dam się dłużej prosić, w wyniku czego w piątek spakowaliśmy plecaki i ruszyliśmy do Lublina.
Ku naszemu zdziwieniu, spotkaliśmy tam zaledwie garstkę znajomych, za to lubelski fandom okazał się być dość liczny.
Konkursy omijaliśmy szerokim łukiem. Sesje RPG też sobie darowaliśmy - osobiście nie cierpię jednostrzałówek, choć oczywiście są MG*, u których skusiłabym się zagrać.
*Dla ich własnego dobra ich dane osobowe pozostaną w ukryciu ;)
Tak więc pozostały nam klasycznie prelekcje. Było ich dużo i jak zwykle na różnym poziomie, ale generalnie jestem zadowolona, bo nawet jeśli nie zgadzałam się z wykładaną teorią, to wychodziłam z sali z poczuciem posiadania nowej wiedzy. I tak np. dowiedziałam się czym jest GNS i poznałam kilka nowych systemów (które swoją drogą naprawdę mnie zaintrygowały).
Przy okazji zdaje się, że popełniłam mały błąd taktyczny - otóż przyznałam się do mistrzowania m.in. Świata Mroku. I tak od słowa do słowa w drodze powrotnej byłam już zasypywana pytaniami w stylu - Camarilla czy Sabat? Człowieczeństwo czy Ścieżki? I zastanawiam się, co teraz z tym począć. Tak naprawdę nie do końca mam pomysł na prowadzenie, ale z drugiej strony entuzjazm chłopaków jest po prostu zaraźliwy. No i moje Ogrze Kochanie też chciałoby pograć. Komu jak komu, ale jemu przecież nie odmówię :*
Czyli wszystko wskazuje na to, że sama się skazałam. Czas pokaże na co :)

niedziela, 9 listopada 2008

Mała rzecz, a cieszy.

Niektórzy znajomi mówią, że jestem drobiazgowa. Ja na to, że przecież diabeł tkwi w szczegółach. I być może czasami faktycznie czepiam się detali, ale potrafię też za to docenić różne drobnostki. Tak jak na przykład kwiatek podarowany bez okazji :)
Podczas naszego pierwszego spotkania - wiele lat temu - Ogre podarował mi czerwoną różę. Później, podczas kolejnych wizyt, obdarowywał mnie zawsze tym kwiatkiem. Zawsze różą zawsze czerwoną. Wtedy jakoś nie dostrzegałam - jakże teraz oczywistej - wymowy tego gestu. A dziś, kiedy tak wiele się zmieniło i możemy wprost wyrażać swoje uczucia - a nie poprzez symbolikę kwiatową - zmieniły się i kwiaty.
I tak w zeszłym tygodniu salon zdobił czerwony goździk. A w tym panuje królowa kwiatów - biała lilia, która nie tylko olśniewa urodą, ale i uwodzi swym zapachem.
To tylko kwiatki. I aż kwiatki. To może nie dowód miłości, ale dowód na to, że On o mnie pamięta i zależy mu, by sprawiać mi radość każdego dnia, a nie tylko od święta. I jest jedynym facetem, którego znam, który tak pięknie postępuje wobec swojej damy :)

wtorek, 4 listopada 2008

Pełna integracja.

Ostatnie tygodnie przyniosły nam wiele nowych znajomości. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że kilka spotkań to za mało, by się z kimś zaprzyjaźnić. Ale w zupełności wystarczy by się polubić :)
W związku z tym bardziej niż zwykle odczuwamy, że doba jest za krótka, a tydzień ma za mało dni. Staramy się rozsądnie dzielić czas pomiędzy siebie, rodzinę, przyjaciół, znajomych i oczywiście przygotowania ślubne. Raz wychodzi lepiej, raz gorzej, ale tak czy siak miło jest spojrzeć w niemalże całkowicie zapełniony grafik. Pod tym względem październik pobił wszelkie rekordy, a wszystko wskazuje na to, że listopad nie zamierza być od niego gorszy. Niedobrze jest tylko wtedy, gdy dwie imprezy nakładają się na siebie jednego dnia i trzeba wybierać. Nie lubię wybierać. Lubię mieć wszystko. Zresztą, kto nie lubi? ;)
ślub, wesele