Jakiś czas temu do pobliskiego stawu wróciły łabędzie. Jedna para i trzy single, z czego dwa mają jeszcze młodzieńcze upierzenie. Niestety nie są to te same łabędzie, które zamieszkiwały tu przed nadejściem zimy. Tamtych było więcej - siedem albo osiem i żyły ze sobą w zgodzie. Co prawda oswoiły się z ludźmi na tyle, że wychodziły z wody i dość odważnie potrafiły molestować o chrupka kukurydzianego lub suchy chleb. Obecna piątka to straszne dzikusy. Boją się ludzi i walczą między sobą.
Co gorsza pojawiły się też inne ptaki, które sklasyfikowałabym pomiędzy mewą a rybitwą (naprawdę nie wiem, co to jest). Skubane łapią chleb w locie. Łabędzie jakoś sobie z nimi radzą, ale kaczki wcale.
Co gorsza pojawiły się też inne ptaki, które sklasyfikowałabym pomiędzy mewą a rybitwą (naprawdę nie wiem, co to jest). Skubane łapią chleb w locie. Łabędzie jakoś sobie z nimi radzą, ale kaczki wcale.
Przy okazji...
Rodzice bratowej kupili nam czekoladowe fondue (wraz z wkładem w postaci gorzkiej czekolady). I wiecie co myślę? Na bliskich nigdy nie można liczyć, że pomogą zrzucić zbędne kilogramy. Ale za to zawsze można liczyć na ich pełną akceptację. Niezależnie od tego, ile się waży...
Rodzice bratowej kupili nam czekoladowe fondue (wraz z wkładem w postaci gorzkiej czekolady). I wiecie co myślę? Na bliskich nigdy nie można liczyć, że pomogą zrzucić zbędne kilogramy. Ale za to zawsze można liczyć na ich pełną akceptację. Niezależnie od tego, ile się waży...